piątek, 23 kwietnia 2010

Słomiana wdowa

Dziwnie. Bez Ciebie egzystuję, nie żyję i nie myślę. Szukam śladu zapachu na Twojej poduszce, otulam się kołdrą, przytulając do nieistniejącego ramienia. Bezpańska, zagubiona w świecie, w którym czas nie chce biec. Pusto. Opuszczone krzesło łypie spod sterty ubrań. Ta biała koszula, którą tak lubię. A wokół cisza, tylko mój szept przecina miękkim wydechem chłodne powietrze. Powinnam zamknąć okno, ale nie mam sił przejść kilku kroków. Tobie zawsze jest za gorąco. 


Nocą budzę się, by Cię przykryć, delikatnie wodząc palcami po liniach nagiego ciała. Wzdychasz wtedy, a mi się wydaje, że wszechświat spłynął mi do stóp Twoim jękiem. Nie wiem, co jem i co piję. Nie liczę opróżnionych kubków zielonej herbaty. Zimno. Noc przeraża plątaniną myśli cierpiących na bezsenność. Strach głośno wypuścił spomiędzy warg powietrze. Nawet nie wiem, kiedy nastaje świt i zrywa ze mnie resztkę złudzeń. Nie spoglądam w lustro – dziś też nie muszę być piękna. 

Szczęście nie istnieje bez dzielenia przez dwa.

  © Blogger template 'Portrait' by Ourblogtemplates.com 2008

Back to TOP